W
kwietniu zrobilismy Kamilowi rediagnoze funkcjonalna, poprzednia mial robiona 3
lata temu. Ogolnie wyszlo mniej wiecej to, o czym my sami wiemy, problemy spoleczne,
komunikacyjne, sensoryczne, samodzielnosc. I teraz zastanwiam sie co dalej, czy
kontunuowac dalej terapie przez Skype – mamy miec przydzielonego nowego
terapeute prowadzacego, wiec moze bedzie mial jakies inne pomysly, swieze
spojrzenie na nasze problemy, moze warto sprobowac. Z drugiej strony moze lepiej
byloby znalezc kogos tutaj na miejscu, syn znajomej ma zajecia z terapeutka w
Edynburgu, nie znam dokladnie szczegolow, co to za rodzaj terapii i czy dla nas
bylaby odpowiednia, ale chyba popytam, co i jak. Za miesiac wakacje, wiec
pewnie udaloby sie ruszyc ze wszystkim dopiero od nowego roku szkolnego. W
wakacje mamy jeszcze turnus rehabilitacyjny, co tez nam moze da jakas
wskazowke. Kamil ma 10 lat i jego terapia nie bedzie sie teraz opierala na
zabawach stoliczkowych, raczej przydalby mu sie jakis oboz przetrwania, gdzie
nie byloby rodzicow we wszystkim mu pomagajacych i prowadzacych za raczke, zeby
sam nauczyl sie myslec i ogarniac jako tako swoja codziennosc. Bo tutaj nie
chodzi o to, ze on nie umie, ale bardziej, ze jest odleciany, nie pamieta, co
robil przed chwila, bo akurat w glowie ma zupelnie inne mysli. Jak wyglada
nasze poranne ubieranie? Wchodze do pokoju i mowie przebierz sie, ubrania leza
przygotowane na lozku. Wracam za 5 minut, sytuacja nie zmieniona, no moze
ubrania leza nieco bardziej w nieladzie. Powtarzam: Kamil, przebierz sie. Wracam za
kolejne 5 minut, Kamil bez spodni od pizamy cos tam sobie robi przy stole
(spodnie od pizamy rzucone w kat), spodnie od dresu rowniez na podlodze (to
znak, ze cos ruszylo :-) Kolejne 5 minut, Kamil goly wybiega z pokoju cos tam
mi opowiadajac. Zawracam go do pokoju, daje majtki do reki, podnosze spodnie i ponownie
kaze sie ubrac. Wracam za 5 minut. Majtki zalozone tyl na przod (bokserki, to w
sumie niewielka roznica), pozostala czesc nadal gola, koszulka od pizamy w
innym kacie pokoju na podlodze. Kolejne przypomnienie: Kamil, zaloz spodnie i koszulke,
chwile czekam, czy zacznie cokolwiek na siebie zakladac. Wreszcie po okolo pol
godzinie wychodzi ubrany, koszulka zalozona na lewa strone (byla na prawa :-),
spodnie z kieszeniami na zewnatrz, poprawiam i wyrownuje wszystko i mozna isc
na sniadanie :-) A, jeszcze pozbieranie rzeczy z podlogi, ktore zostaja
niedbale rzucone na krzeslo, a ktore ja odwracam na wlasciwa strone, skladam i chowam
do szafy. Wiem, musze przestawic przede wszystkim swoje myslenie, bo za duzo
rzeczy robie za niego, bo tak jest szybciej i mniej stresu. A on juz nie jest
dzidziusiem.
serio??? hahh, u nas dokladnie to samo w kwestii samodzielnego ubierania sie ;P Sto razy trzeba powiedziec "ubierz sie" po czym: koszulka na lewa strone, spodnie z kieszeniami na wierzchu, majtek zapomnial wlozyc, dwie rozne skarpetki... standard.
OdpowiedzUsuń