niedziela, 8 maja 2016

154.

Znów intensywny weekend :-) A miał być odpoczynek. Ale mamy jeszcze u nas dziadka w gościnie, więc chcieliśmy mu pokazać choć mały kawałek, tym razem wschodniej Szkocji. Wybraliśmy się więc do St Andrews. Najpierw zwiedziliśmy sekretny bunkier wybudowany w czasach zimnej wojny, gdy zagrożenie wybuchem wojny nuklearnej było dość poważne, a który przez ponad 40 lat trzymano w ścisłej tajemnicy. Jeszcze do początków lat 90-tych pracowali tam ludzie, teraz jest udostępniony do zwiedzania. Ciekawe doświadczenie. Kamilowi najbardziej podobały sie karabiny i bomby :-) 
Potem pojechaliśmy do miasteczka, gdzie obejrzeliśmy ruiny zamku i katedry chyba z 14 wieku, chwilę pochodzilismy po urokliwych uliczkach. Przespacerowaliśmy się też po terenie Uniwersytetu St Andrews. Zajechalismy też nad morze, ale tak wiało, że nie dało się długo tam wytrzymać. Wycieczka udana i kolejny kawałek Szkocji zaliczony :-)

A dziś byliśmy na spotkaniu z pieskiem :-) Kamil zrobił o tyle postęp, że wszedł do pokoju, w którym był pies, ale był tak strasznie zestresowany, że co chwilę pytał, kiedy idziemy i sprawdzał co chwilę zegarek :-) W pewnym momencie nawet lekko się popłakał. A piesek był tak spokojny i nieruchawy, że już chyba bardziej nie można, przez większość wizyty spał :-) Póki co do zbliżenia do psa jeszcze daleka droga, ale małymi kroczkami.... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz